28 września 2013

Prolog

— Co mnie to obchodzi?! I tak tam pójdę! — krzyknęła z furią rudowłosa dziewczynka. 
Nie potrafiła zrozumieć, o co chodzi jej matce. Z Anią znały się odkąd ojciec prowadził interesy z tatą drugiej dziewczyny. Przyjaźń, która je dziewczynki była niezwykle silna, co sprawiało, że Anita chciała odwiedzić przyjaciółkę. Chociaż w dniu jej urodzin. Nie mogła jednak tego zrobić, a czemu? Wystarczającym - i idiotycznym według niej - powodem było to, że jest córką Nikoli i Kamila Kruków.
— Czy ty nie rozumiesz, że możesz zginąć?! — wrzasnęła matka.
W oczach kobiety pojawiły się łzy, dłonie zacisnęła w pięści, nie mogła stracić panowania nad sobą. Wiedziała, że zabrania córce więcej niż powinna, ale miała przeczucie, że - jeśli Anita pójdzie na to przyjęcie urodzinowe - może się wydarzyć coś koszmarnego. Co jak co, ale Nikola nauczyła się ufać swoim przeczuciom. Poza tym zaczynała ją już męczyć sytuacja, w której się znajdowała. Nie tak umawiała się z mężem, gdy ten odjeżdżał. Jej ukochany miał wracać do domu od czasu do czasu, sprawdzając jak zachowuje się dzieciak. A jednak to zignorował. Nie widziała go już od czterech miesięcy. Przez jego głupotę Anita była coraz bliżej odkrycia prawdy. Na to zaś Nikola nie mogła pozwolić. Nie teraz, nie po tym ile trudów włożyła wraz z mężem w wychowanie dziewczynki na młodą damę. Spojrzała na nią, gdy ta odpowiedziała jej:
— I co z tego? Tak czy siak, pójdę tam!— warknęła Anita.
Od czasu, gdy ojciec wyjechał kobieta zachowywała się co najmniej dziwnie. Zabraniała jej odwiedzania przyjaciół, wychodzenia poza teren dworu oraz innych rzeczy, na które kiedyś zgadzała się bez problemu, podczas gdy jej starszy brak Luke nie miał żadnych ograniczeń. Przecież to były jedynie urodziny. U Anki była bezpieczna! Zresztą, jeśli dzięki temu poszłaby, mogła zgodzić się nawet na towarzystwo straży. Ale nie! Matka w dalszym ciągu zabraniała wyjścia na przyjęcie.
Pani Kruk spojrzała srogo na dziewczynkę, która przebrała miarkę. Może i Anita była nieprzewidywalna, ale Nikola zdążyła nauczyć się tego, że młoda zawsze stawiała na swoim. Teraz zaś nie mogła do tego dopuścić. Westchnęła:
— Sama mnie do tego zmusiłaś, Anito! Skoro nie rozumiesz, że Umarli mogą chcieć cię zabić, muszę to zrobić.— Rzekła władczym głosem w stronę straży: — Odprowadźcie to dziecko do komnat i dopilnujcie, by nie wychodziła z nich. Nawet... — zawahała się na chwilę, a potem dodała: — Nawet jeśli będziecie musieli ją związać! Chociaż wolałabym tego uniknąć.
Trójka mężczyzn stojących przy drzwiach, ukłoniło się kobiecie, mówiąc:
— Tak jest! 
Skierowali się w stronę dziewczynki, która wpatrywała się oszołomiona w dorosłą. Nigdy wcześniej nie pozwalano jej związać! Zawsze traktowano ją z szacunkiem i delikatnością. To co powiedziała jej matka, zdawało się dziewczynce niewyobrażalne. Gdy poczuła na swym ramieniu dłoń strażnika, krzyknęła w stronę rodzicielki:
— Nie możesz mi tego zrobić! 
Kobieta spojrzała na nią, jakby zdawała się rozważać wszystkie opcje i odrzekła dziwnie zimnym tonem:
— Mogę i muszę, córko. — Odwróciła się do mężczyzn, mówiąc: — Idźcie już.
Patrzyła smutnym wzrokiem na straże wyprowadzające młodą luxlupuskę. Nie chciała tego robić, ale stawała się ona coraz bardziej nieznośna. Sama ją do tego zmusiła. Po policzkach Nikoli spłynęła samotna łza. Odwróciła się i powiedziała:
 — Wyjdźcie, wszyscy! Natychmiast! 
Skierowała się w stronę najbliższego krzesła, a potem opadła na nie i pozwoliła, aby słone krople rozpaczy spływały po twarzy, zostawiając ślady palące niczym ogień.
— Kamilu, błagam cię, wróć do mnie. Przestaję sobie dawać radę. Anita coraz bardziej się buntuje... Moje serce trwoży się, że wkrótce wieści o tym, jak się zachowuje dotrą do Thorna. Poza tym... Brakuję mi ciebie... — wyszeptała, mając nadzieje, że jej ukochany wróci do domu.

* * *

O nie! Nie dam się nikomu więzić w moim własnym pokoju! - pomyślała z furią dziewczyna. Podeszła do drzwi i uderzyła w nie, krzycząc:
— Wypuście mnie! 
Po drugiej stronie mężczyźni milczeli, a jej wściekłość rosła. Nie mogła uwierzyć, że jej spokojna matka, która zawsze była roześmiana skazała ją na zamknięcie w komnatach. Gdyby było to zwyczajne zamknięcie, może i mogłaby to przeboleć. Prawdopodobnie otworzyłaby sobie wejście, ale to, że były tu straże utrudniało całą sprawę. Oni potrafili znacznie więcej niż ona. Znali już doskonale sztuczki Anity i się do nich dostosowali. Kiedyś udawało jej się czasem uciec, ale teraz, po tym, jak jej ojciec wyruszył na wojnę, nie było na to szans. Westchnęła cicho.  
Myśl! Myśl Anita, na co nie wpadną? Jak można ich przechytrzyć, znają wszystkie opcje, kiedy próbujesz wyjść drzwiami. Chwila! Ale kto powiedział, że muszę przez nie przechodzić?! - krzyknęła w myślach. Prychnęła sfrustrowana. Jeśli nie one to co? Tajne przejścia? Odpadają, bo je zablokowali. Szyb kuchenny? Mogę się założyć, że już obstawili przy nim strażników. Warknęła, uderzając pięścią poduszkę. Wzrok przebiegła po całej izbie. Nie miała pomysłu, jak można się wydostać z tego pomieszczenia. Nagle spojrzała na okno. Rozszerzyła oczy, a potem na jej twarzy pojawił się uśmiech. Nigdy tego nie próbowała, bo wydawało się to głupie, ale teraz mogła się założyć, że to jedyne nieobstawione wyjście. Poza tym nikt nie podejrzewałby dziewczyny, że odważy się wyskoczyć z trzeciego piętra. Nie zastanawiając się długo, podbiegła do szafy i wygrzebała linę do wspinaczki.
Podeszła cicho do okiennic, wcześniej krzycząc:
— Wypuście mnie! Ja nie chcę tu być!
Wiedziała, że przez jakiś czas tu nie zajrzą, ale na wszelki wypadek, cofnęła się i włożyła lam* do tur**. Przeczuwała, że da to jej co najmniej dwie godziny, bo słuchała muzyki zawsze gdy była wściekła. Zawróciła do okna i przywiązała jeden koniec liny do drzwi komody stojącej obok, a potem opuściła linę na dół.
Wzięła głęboki oddech, wspięła się na parapet i skoczyła cały czas trzymając się liny.

* * *

Szła, powoli przedzierając się przez bagna. Wzdrygnęła się, słysząc kroki za sobą. Bała się i przeklinała swoją głupotę, przez którą zgubiła się w lesie. Gdy do jej uszu dobiegł kolejny odgłos tego, że ktoś ją śledzi, przyśpieszyła. Czuła, że osoba za nią zrobiła to samo. Starała się zachowywać spokój i nie zdradzać, że wie, iż jest śledzona. Nie wytrzymała zbyt długo. Puściła się najszybszym biegiem na jaki było ją stać. Gnała, słysząc w swych uszach świst wiatru. Pędziła przed siebie czując, jak jej serce przyśpiesza swój rytm. Nie mogła pozwolić, by ktokolwiek ją złapał. Nie teraz, gdy w końcu mogła być wolna. Pragnęła tej wolności od dziecka. Odkąd pamiętała.  
Szybciej! Biegnij szybciej, bo cię złapią! — odezwał się głosik w jej głowie.
— Przecież się staram! — odpowiedziała.
To była prawda. Starała się.
Ale nie wystarczająco! — odparł ten sam głos.
Nie zwróciła nawet uwagi, że mówi sama do siebie. Nie obchodziło jej to. Teraz najważniejsze było to, by uciec. Szybciej! Szybciej! Biegnij szybciej! Od tego może zależeć twoje życie! - powtarzała sobie w myślach, a im szybciej to robiła, tym szybciej biegła.
Nie wiedziała jak długo pędziła, czas zdawał się zwolnić. Gnała najszybciej jak mogła, a jednak nie zgubiła swego prześladowcy. Krople potu zaczęły spływać po jej skórze, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Jedynie wzrok jeszcze działał. Poczuła ulgę, widząc wyraźny zarys wiejskiej zagrody. Tam mi na pewno pomogą! Powtarzając to sobie przyśpieszyła na tyle, na ile mogła. I wtedy potknęła się o wystającą gałąź. Upadła. Czuła, że jej dręczyciel jest tuż za nią. Próbowała wstać, ale nie mogła. Odwróciła się na plecy, a wzrok rudowłosej padł na czerwone oczy, przepełnione nienawiścią. Przez ciało dziecka przeszedł dreszcz przerażenia. Nad nią stał Umarły. Rozejrzała się dookoła, myśląc, jak może uciec, w momencie, w którym dostrzegła na jezioro, będące tylko kilka metrów od niej. Umarli boją się wody! Śmiała myśl przeszła przez jej głowę. Widząc, że Istota Nocy powoli zbliża się do niej, zaczęła czołgać się tyłem do zbiornika. Mężczyzna, sądząc po posturze, przyśpieszył, jakby wiedział co chce zrobić. Było jednak za późno. Jej palce dotknęły już zimnej cieczy, a po chwili cała wpadła do niej z pluskiem. 
Nie wiadomo skąd poczuła, że jest łapana przez niewidzialne ręce, które ciągnęły ją na dno. Próbowała z nimi walczyć, ale nie mogła. Starała się jak mogła wypłynąć na wierzch, jednak było to niemożliwe. Powoli zaczęło brakować jej tlenu. Wyczuwała, że śmierć już wkrótce zabierze ją w swe ramiona.  I wtedy usłyszała najpiękniejszy z głosów, jakie kiedykolwiek słyszała: 
Dokąd chcesz się udać filio Carissimi? — spytał głos, ale Anita nie miała czasu na zastanawianie nad tym, jak ją nazwano. Bała się i zdawało jej się, że przestaje trzeźwo myśleć. Nie odpowiedziała opadając na dno. Próby wydostania tylko odbierały luxlupusce siły. Wiedziała, że zginie. Wiedziała, że nie miała prawa przeżyć, nie tego. Zbyt wiele razy kusiła szczęście, a teraz, gdy przyszedł czas na jej śmierć, czuła, że ten głos był złudzeniem. Kimś, kto nie istnieje.
Nie bój się dziecko. Nie jestem złudzeniem, jeśli można w ogóle powiedzieć, że jestem. Czy istnieję? Sama tego nie wiem, ale zapewne tak, skoro z tobą rozmawiam. Powiedz mi, gdzie chcesz się dostać, a ja cię tam zabiorę maleńka — odezwał się ponownie nieznajomy, a raczej nieznajoma, bo była to kobieta. 
Tym razem Anitę ogarnęło zapomniane już uczucie. Zdawało jej się, że otaczają ją niewidzialne ramiona, które kołysały dziewczynkę, jakby do snu. Słyszała piękny głos śpiewający kołysankę. Strach zastąpiło uczucie błogości. Nie wiele myśląc spróbowała złapać oddech. Udało się. Uśmiechnęła się do samej siebie. Chciała tkwić tak przez całą wieczność. I wtedy do jej uszu dobiegł delikatny szept:
Jeszcze nie nadszedł twój czas maluczka. Nie mogę wiecznie powstrzymywać wody, by cię nie porwała w swe ramiona. Tutaj nie jesteś bezpieczna.
Nie chciała w to uwierzyć, ale gdy nieznajoma ponownie ponowiła swe pierwsze pytanie odparła w myślach: 
Zabierz mnie do bezpiecznego miejsca. W tym samym momencie straciła przytomność.  
_____________________________________________________--
* Lam - magiczna wersja płyty. Za pomocą magi nagrywa się na nią muzykę( niestety, ale filmów w Lux ex Saltus jeszcze nie wymyślono, więc wyłącznie muzykę). 
** Tur - zasilana energią magiczną wersja odtwarzacza muzyki. Została wymyślona przez elfy.

25 komentarzy:

  1. Super prolog :)
    Czekam na więcej ;)
    życzę weny ^^
    http://storybelel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie, pisz dalej ;)
    DO.ROTA97

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszesz, tym rozdziałem zachęciłaś mnie do czytania kolejnych rozdziałów. z niecierpliwością czekam:) masz talent:)

    świetny szablon:) | best-frieend.blogspot.com :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie piszesz..Świetny szablon czekam na więcej :P
    http://mzmzycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. toje opowiadanie czytałam z zapartym tchem. Jest na prawdę boskie. Chciałabym podać jakieś uwagi dotyczące niego, ale nie mogę, bo ich po prostu nie ma. Oby tak dalej i czekam na kolejny rozdział.
    OBSERWUJE i czekam na rewanż

    http://littlesmilefate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ciekawe , przeczytałam dwa razy ;) nic dodać nic ująć po prostu super :) mrrrrr :) http://psypsy.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Brak mi słów. Genialne i trzyma w napięciu. Może zaglądniesz na mojego bloga http://historiataylor.blogspot.com/
    Powodzenia w dalszym pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super opowiadanie. Nie mogę się doczekać kolejnych części. Proszę jeśli znajdziesz czas odwiedź mojego bloga http://szkola-magiii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ponieważ niedługo mijają dwa miesiące od opublikowania ostatniego posta przychodzę z pytaniem - czy blog będzie dalej prowadzony? Proszę o odpowiedź pod najnowszym postem w katalogu do końca listopada.
    [blogobranie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  10. genialny prolog, czekam na więcej, naprawdę świetnie piszesz. I śliczny wygląd bloga.
    lullaby

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny prolog. Bardzo mi się podoba. Pisz dalej i nie przestawaj... Życzę weny twórczej!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. WOW!!!! Nie no mowę mi odjęło. To jest no nie mam słów ( w dobrym tego słowa znaczeniu) Masz oryginalny pomysł, co daje + ( jak na moim blogu , ale OK :D) Jestem zaciekawiona i nie mogę się doczekać nowego rozdziału. W głowie mam już milion pomysłów co się może stać, ale wolę ich nie pisać. Jeszcze uznasz mnie za chorą psychicznie, i co wtedy będzie xD :D.
    P.S Mam nadzieję, że zajrzysz na mój blog, oczywiście jeśli masz chęć i czas
    http://love-and-life-and.blogspot.com/
    P.S2 Odpiszesz?

    OdpowiedzUsuń
  13. No więc opcja 1: Anita zostanie wciągnięta przez ożywione trupy pod taką jakby jaskinię i i oni będą chcieli ja pożreć, ale ona znajdzie taki nożyk i zacznie ich dźgać, aż oni uciekną.
    Opcja 2:Została wciągnięta przez gadającą ośmiornicę, która chce im pomóc. No wiesz no początku taka słodka, niewinna, a później gdy Anita pójdzie spać to ona będzie chciała ją pożreć, ale dziewczyna szybciej się obudzi i zacznie tnąc jej głowę ale ta głowa będzie odrastała i w końcu wymierzy jej cios w serce i padnie.
    Opcja 3:Woda zabierze ja do lasu dziwnych ludzi, jak np.: wróżek, nimf itp i tam znajdzie siedzibę martwych i zabije ich Dyrka,
    Tak wiem pomysły bez sensu, same mnie ubawiły xD
    P.S. To jak zakładasz ten Klan Psychicznych Wariatek? Ja się przyłączam xD

    Pozdro Biszkopcik :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeci jest najbardziej zbliżony do mojej myśli xD
      Owszem zakładam, a jak założę strone Klanu to do Ciebie napiszę.
      Pozdrawiam
      Idril

      Usuń
    2. Czekam na notkę!!! Pamiętaj ja jestem wszędzie i zawsze ( no chyba, że jestem chora xD) więc łatwo cię znajdę xD Widzisz już waruję!! Ja chcę nowy rozdział!!!! A i jasne, że masz mnie zawiadomić o Klanie xD
      Pozdro i weny życzę ( nie dziękuj, to pecha przynosi)
      Biszkopcik :*

      Usuń
    3. Ponieważ utknęłam na rozdziale drugim, a nie publikuje póki nie dotrę do rozdziału siódmego mogę Ci przesłać rozdział na e-maila, co Ty na to? Mogę przesyłać Ci rozdziały po napisaniu, a Ty mogłabyś mi pisać, co o nich myślisz :)
      Klan powstanie niedługo, więc się odezwę xD
      Pozdrawiam
      Idril

      Usuń
    4. Spoko!!! Mój adres e-mail: i-love-biszkopty@o2.pl .

      A teraz zwracam się do ludzi, którzy czytają to opowiadanie ( a na pewno czytają) błagam nie wysyłajcie mi jakiś głupich reklam waszych blogów. No chyba, że jesteście bardzo zdesperowani :D
      Pozdro Biszkopcik ^^

      Usuń
    5. Zaraz wysyła siostra zejdzie z komputera mam nadzieje że pocztę.

      Usuń
    6. Przeczytałam! Jak chcesz to możesz mi przesłać 2 rozdział :D Chętnie go przeczytam.
      Pozdro Biszkopcik :*

      Usuń
  14. Hejka!!! Wiesz co? Mianowałam cię na Liebster Blog Award !!! Więcej info na moim blogu w zakładce Liebster Blog Award!!!!
    Pozdro Biszkopcik^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. O mamuniu, zakochałam się. Cudownie piszesz, choć znalazłam parę literówek. Zapewne nieuwaga i pośpiech. Mam tak samo. Po prostu piszę wolniej niż myślę. Ponadto to... myślę, że blog wyglądałby estetyczniej po wyjustowaniu tekstu. Oprócz tego nie mam żadnych zastrzeżeń. Anita jest tak odbiegającą od wszelkich schematów główną bohaterkę, a przy tym tak naturalną i prawdziwą, że aż zapiera dech w piersiach.
    Liczę, że kolejny rozdział pojawi się szybko.
    Zapraszam do mnie na www.elisajaneblack.blogspot.com

    P.S.Nominowałam Cię do Liebster Blog Award.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam bardzo... Że what?
      Nie odpowiadam za to, że pewna osoba chce mi zniszczyć opinię, a tym bardziej nie mam zamiaru odpowiadać więcej na komentarze tego typu. Skoro uważasz, że to ja to powiedz mi, jak nazywa się moje konto na zapytaj, które owszem posiadam od 2012 roku, bodajże. Wątpię żebyś znał/a tą odpowiedź, ale mogę zapewnić, że mam jedynie jedno konto na tamtym portalu.
      Żegnam
      Idril

      Usuń
  18. super super i jeszcze raz super *O*
    obserwuje
    http://pinksaw-opowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń