— Co mnie to
obchodzi?! I tak tam pójdę! — krzyknęła z furią rudowłosa dziewczynka.
Nie potrafiła zrozumieć, o co chodzi jej matce. Z Anią
znały się odkąd ojciec prowadził interesy z tatą drugiej dziewczyny. Przyjaźń,
która je dziewczynki była niezwykle silna, co sprawiało, że Anita chciała odwiedzić przyjaciółkę. Chociaż w dniu jej urodzin. Nie mogła jednak tego zrobić, a czemu? Wystarczającym - i idiotycznym według niej - powodem było to, że jest córką Nikoli i Kamila Kruków.
— Czy ty nie
rozumiesz, że możesz zginąć?! — wrzasnęła matka.
W oczach
kobiety pojawiły się łzy, dłonie zacisnęła w pięści, nie mogła stracić panowania nad
sobą. Wiedziała, że zabrania córce więcej niż powinna, ale miała
przeczucie, że - jeśli Anita pójdzie na to przyjęcie urodzinowe - może się wydarzyć
coś koszmarnego. Co jak co, ale Nikola nauczyła się ufać swoim przeczuciom.
Poza tym zaczynała ją już męczyć sytuacja, w której się znajdowała. Nie tak umawiała się z mężem, gdy ten odjeżdżał. Jej ukochany miał wracać do domu od czasu do czasu,
sprawdzając jak zachowuje się dzieciak. A jednak to zignorował. Nie
widziała go już od czterech miesięcy. Przez jego głupotę Anita była coraz bliżej odkrycia
prawdy. Na to zaś Nikola nie mogła pozwolić. Nie teraz, nie po tym ile trudów
włożyła wraz z mężem w wychowanie dziewczynki na młodą damę. Spojrzała na nią, gdy ta odpowiedziała jej:
— I co z
tego? Tak czy siak, pójdę tam!— warknęła Anita.
Od czasu, gdy ojciec wyjechał kobieta zachowywała się co najmniej dziwnie. Zabraniała jej
odwiedzania przyjaciół, wychodzenia poza teren dworu oraz innych rzeczy, na
które kiedyś zgadzała się bez problemu, podczas gdy jej starszy brak Luke nie
miał żadnych ograniczeń. Przecież to były jedynie urodziny. U
Anki była bezpieczna! Zresztą, jeśli dzięki temu poszłaby, mogła zgodzić się
nawet na towarzystwo straży. Ale nie! Matka w dalszym ciągu
zabraniała wyjścia na przyjęcie.
Pani Kruk spojrzała srogo na dziewczynkę, która przebrała miarkę. Może i Anita była
nieprzewidywalna, ale Nikola zdążyła nauczyć się tego, że młoda zawsze
stawiała na swoim. Teraz zaś nie mogła do tego dopuścić. Westchnęła:
— Sama mnie do tego zmusiłaś, Anito! Skoro nie rozumiesz, że Umarli mogą chcieć cię zabić,
muszę to zrobić.— Rzekła władczym głosem w stronę straży: — Odprowadźcie to dziecko do komnat i dopilnujcie, by nie wychodziła z nich. Nawet... —
zawahała się na chwilę, a potem dodała: — Nawet jeśli będziecie musieli ją
związać! Chociaż wolałabym tego uniknąć.
Trójka
mężczyzn stojących przy drzwiach, ukłoniło się kobiecie, mówiąc:
— Tak
jest!
Skierowali
się w stronę dziewczynki, która wpatrywała się oszołomiona w dorosłą. Nigdy wcześniej
nie pozwalano jej związać! Zawsze traktowano ją z szacunkiem i delikatnością. To
co powiedziała jej matka, zdawało się dziewczynce niewyobrażalne. Gdy poczuła
na swym ramieniu dłoń strażnika, krzyknęła w stronę rodzicielki:
— Nie możesz
mi tego zrobić!
Kobieta spojrzała na nią, jakby zdawała się rozważać wszystkie opcje i odrzekła
dziwnie zimnym tonem:
— Mogę i
muszę, córko. — Odwróciła się do mężczyzn, mówiąc: — Idźcie już.
Patrzyła
smutnym wzrokiem na straże wyprowadzające młodą luxlupuskę. Nie chciała tego robić,
ale stawała się ona coraz bardziej nieznośna. Sama ją do tego zmusiła.
Po policzkach Nikoli spłynęła samotna łza. Odwróciła się i powiedziała:
—
Wyjdźcie, wszyscy! Natychmiast!
Skierowała
się w stronę najbliższego krzesła, a potem opadła na nie i pozwoliła, aby słone krople rozpaczy spływały po twarzy, zostawiając ślady palące niczym ogień.
— Kamilu,
błagam cię, wróć do mnie. Przestaję sobie dawać radę. Anita coraz bardziej się
buntuje... Moje serce trwoży się, że wkrótce wieści o tym, jak się zachowuje
dotrą do Thorna. Poza tym... Brakuję mi ciebie... — wyszeptała, mając nadzieje, że jej ukochany wróci do domu.
* * *
O
nie! Nie dam się nikomu więzić w moim własnym pokoju! - pomyślała z
furią dziewczyna. Podeszła do drzwi i uderzyła w nie, krzycząc:
— Wypuście
mnie!
Po drugiej
stronie mężczyźni milczeli, a jej wściekłość rosła. Nie mogła uwierzyć, że
jej spokojna matka, która zawsze była roześmiana skazała ją na zamknięcie w komnatach. Gdyby było to zwyczajne zamknięcie, może i mogłaby to przeboleć.
Prawdopodobnie otworzyłaby sobie wejście, ale to, że były tu straże utrudniało
całą sprawę. Oni potrafili znacznie więcej niż ona. Znali już doskonale
sztuczki Anity i się do nich dostosowali. Kiedyś udawało jej
się czasem uciec, ale teraz, po tym, jak jej ojciec wyruszył na wojnę, nie było
na to szans. Westchnęła cicho.
Myśl!
Myśl Anita, na co nie wpadną? Jak można ich przechytrzyć, znają
wszystkie opcje, kiedy próbujesz wyjść drzwiami. Chwila! Ale kto
powiedział, że muszę przez nie przechodzić?! - krzyknęła w
myślach. Prychnęła sfrustrowana. Jeśli nie one to co? Tajne
przejścia? Odpadają, bo je zablokowali. Szyb kuchenny? Mogę się założyć, że już
obstawili przy nim strażników. Warknęła, uderzając pięścią poduszkę. Wzrok
przebiegła po całej izbie. Nie miała pomysłu, jak można się wydostać z tego
pomieszczenia. Nagle spojrzała na okno. Rozszerzyła oczy, a potem na jej twarzy
pojawił się uśmiech. Nigdy tego nie próbowała, bo wydawało się to głupie,
ale teraz mogła się założyć, że to jedyne nieobstawione wyjście. Poza tym nikt nie podejrzewałby dziewczyny, że odważy się wyskoczyć z trzeciego piętra. Nie
zastanawiając się długo, podbiegła do szafy i wygrzebała linę do wspinaczki.
Podeszła
cicho do okiennic, wcześniej krzycząc:
— Wypuście
mnie! Ja nie chcę tu być!
Wiedziała, że
przez jakiś czas tu nie zajrzą, ale na wszelki wypadek, cofnęła się i włożyła lam*
do tur**. Przeczuwała, że da to jej co najmniej dwie godziny, bo słuchała
muzyki zawsze gdy była wściekła. Zawróciła do okna i przywiązała jeden koniec
liny do drzwi komody stojącej obok, a potem opuściła linę na dół.
Wzięła
głęboki oddech, wspięła się na parapet i skoczyła cały czas trzymając się liny.
* * *
Szła, powoli
przedzierając się przez bagna. Wzdrygnęła się, słysząc kroki za sobą. Bała się i
przeklinała swoją głupotę, przez którą zgubiła się w lesie. Gdy do jej uszu
dobiegł kolejny odgłos tego, że ktoś ją śledzi, przyśpieszyła. Czuła, że osoba za nią zrobiła to samo. Starała się zachowywać spokój i nie zdradzać,
że wie, iż jest śledzona. Nie wytrzymała zbyt długo. Puściła się najszybszym biegiem na
jaki było ją stać. Gnała, słysząc w swych uszach świst wiatru. Pędziła przed
siebie czując, jak jej serce przyśpiesza swój rytm. Nie mogła pozwolić, by ktokolwiek ją złapał. Nie teraz, gdy w końcu mogła być wolna. Pragnęła tej wolności od
dziecka. Odkąd pamiętała.
— Szybciej!
Biegnij szybciej, bo cię złapią! — odezwał się głosik w jej głowie.
— Przecież
się staram! — odpowiedziała.
To była
prawda. Starała się.
— Ale nie
wystarczająco! — odparł ten sam głos.
Nie zwróciła
nawet uwagi, że mówi sama do siebie. Nie obchodziło jej to. Teraz najważniejsze
było to, by uciec. Szybciej! Szybciej! Biegnij szybciej! Od tego może
zależeć twoje życie! - powtarzała sobie w myślach, a im szybciej to robiła,
tym szybciej biegła.
Nie wiedziała
jak długo pędziła, czas zdawał się zwolnić. Gnała najszybciej jak mogła, a
jednak nie zgubiła swego prześladowcy. Krople potu zaczęły spływać po jej
skórze, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Jedynie wzrok jeszcze działał.
Poczuła ulgę, widząc wyraźny zarys wiejskiej zagrody. Tam mi na pewno pomogą!
Powtarzając to sobie przyśpieszyła na tyle, na ile mogła. I wtedy potknęła
się o wystającą gałąź. Upadła. Czuła, że jej dręczyciel jest tuż za nią.
Próbowała wstać, ale nie mogła. Odwróciła się na plecy, a wzrok rudowłosej padł na
czerwone oczy, przepełnione nienawiścią. Przez ciało dziecka przeszedł dreszcz
przerażenia. Nad nią stał Umarły. Rozejrzała się dookoła, myśląc, jak może
uciec, w momencie, w którym dostrzegła na jezioro, będące tylko kilka metrów od niej. Umarli
boją się wody! Śmiała myśl przeszła przez jej głowę. Widząc, że Istota Nocy
powoli zbliża się do niej, zaczęła czołgać się tyłem do zbiornika. Mężczyzna, sądząc
po posturze, przyśpieszył, jakby wiedział co chce zrobić. Było jednak za późno.
Jej palce dotknęły już zimnej cieczy, a po chwili cała wpadła do niej z pluskiem.
Nie wiadomo
skąd poczuła, że jest łapana przez niewidzialne ręce, które ciągnęły ją na dno.
Próbowała z nimi walczyć, ale nie mogła. Starała się jak mogła wypłynąć na
wierzch, jednak było to niemożliwe. Powoli zaczęło brakować jej tlenu. Wyczuwała,
że śmierć już wkrótce zabierze ją w swe ramiona. I wtedy usłyszała
najpiękniejszy z głosów, jakie kiedykolwiek słyszała:
Dokąd
chcesz się udać filio Carissimi? — spytał głos, ale Anita nie miała czasu na zastanawianie nad tym,
jak ją nazwano. Bała się i zdawało jej się, że przestaje trzeźwo myśleć. Nie
odpowiedziała opadając na dno. Próby wydostania tylko odbierały luxlupusce siły.
Wiedziała, że zginie. Wiedziała, że nie miała prawa przeżyć, nie tego. Zbyt
wiele razy kusiła szczęście, a teraz, gdy przyszedł czas na jej śmierć, czuła,
że ten głos był złudzeniem. Kimś, kto nie istnieje.
Nie bój
się dziecko. Nie jestem złudzeniem, jeśli można w ogóle powiedzieć, że jestem.
Czy istnieję? Sama tego nie wiem, ale zapewne tak, skoro z tobą rozmawiam.
Powiedz mi, gdzie chcesz się dostać, a ja cię tam zabiorę maleńka — odezwał się ponownie nieznajomy, a raczej nieznajoma, bo była to kobieta.
Tym razem
Anitę ogarnęło zapomniane już uczucie. Zdawało jej się, że otaczają ją
niewidzialne ramiona, które kołysały dziewczynkę, jakby do snu. Słyszała piękny głos śpiewający kołysankę. Strach zastąpiło uczucie błogości. Nie
wiele myśląc spróbowała złapać oddech. Udało się. Uśmiechnęła się do samej
siebie. Chciała tkwić tak przez całą wieczność. I wtedy do jej uszu dobiegł
delikatny szept:
Jeszcze nie
nadszedł twój czas maluczka. Nie mogę wiecznie powstrzymywać wody, by cię nie
porwała w swe ramiona. Tutaj nie jesteś bezpieczna.
Nie chciała w
to uwierzyć, ale gdy nieznajoma ponownie ponowiła swe pierwsze pytanie odparła w myślach:
Zabierz
mnie do bezpiecznego miejsca. W tym samym momencie straciła przytomność.
_____________________________________________________--
* Lam - magiczna wersja płyty. Za pomocą magi nagrywa się na nią muzykę( niestety, ale filmów w Lux ex Saltus jeszcze nie wymyślono, więc wyłącznie muzykę).
** Tur - zasilana energią magiczną wersja odtwarzacza muzyki. Została wymyślona przez elfy.
_____________________________________________________--
* Lam - magiczna wersja płyty. Za pomocą magi nagrywa się na nią muzykę( niestety, ale filmów w Lux ex Saltus jeszcze nie wymyślono, więc wyłącznie muzykę).
** Tur - zasilana energią magiczną wersja odtwarzacza muzyki. Została wymyślona przez elfy.
Super prolog :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;)
życzę weny ^^
http://storybelel.blogspot.com/
Super opowiadanie, pisz dalej ;)
OdpowiedzUsuńDO.ROTA97
świetnie piszesz, tym rozdziałem zachęciłaś mnie do czytania kolejnych rozdziałów. z niecierpliwością czekam:) masz talent:)
OdpowiedzUsuńświetny szablon:) | best-frieend.blogspot.com :))
Fajnie piszesz..Świetny szablon czekam na więcej :P
OdpowiedzUsuńhttp://mzmzycie.blogspot.com
toje opowiadanie czytałam z zapartym tchem. Jest na prawdę boskie. Chciałabym podać jakieś uwagi dotyczące niego, ale nie mogę, bo ich po prostu nie ma. Oby tak dalej i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńOBSERWUJE i czekam na rewanż
http://littlesmilefate.blogspot.com/
bardzo ciekawe , przeczytałam dwa razy ;) nic dodać nic ująć po prostu super :) mrrrrr :) http://psypsy.blog.pl/
OdpowiedzUsuńBrak mi słów. Genialne i trzyma w napięciu. Może zaglądniesz na mojego bloga http://historiataylor.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym pisaniu.
Super opowiadanie. Nie mogę się doczekać kolejnych części. Proszę jeśli znajdziesz czas odwiedź mojego bloga http://szkola-magiii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPonieważ niedługo mijają dwa miesiące od opublikowania ostatniego posta przychodzę z pytaniem - czy blog będzie dalej prowadzony? Proszę o odpowiedź pod najnowszym postem w katalogu do końca listopada.
OdpowiedzUsuń[blogobranie.blogspot.com]
genialny prolog, czekam na więcej, naprawdę świetnie piszesz. I śliczny wygląd bloga.
OdpowiedzUsuńlullaby
Świetny prolog. Bardzo mi się podoba. Pisz dalej i nie przestawaj... Życzę weny twórczej!!!!!
OdpowiedzUsuńWOW!!!! Nie no mowę mi odjęło. To jest no nie mam słów ( w dobrym tego słowa znaczeniu) Masz oryginalny pomysł, co daje + ( jak na moim blogu , ale OK :D) Jestem zaciekawiona i nie mogę się doczekać nowego rozdziału. W głowie mam już milion pomysłów co się może stać, ale wolę ich nie pisać. Jeszcze uznasz mnie za chorą psychicznie, i co wtedy będzie xD :D.
OdpowiedzUsuńP.S Mam nadzieję, że zajrzysz na mój blog, oczywiście jeśli masz chęć i czas
http://love-and-life-and.blogspot.com/
P.S2 Odpiszesz?
No więc opcja 1: Anita zostanie wciągnięta przez ożywione trupy pod taką jakby jaskinię i i oni będą chcieli ja pożreć, ale ona znajdzie taki nożyk i zacznie ich dźgać, aż oni uciekną.
OdpowiedzUsuńOpcja 2:Została wciągnięta przez gadającą ośmiornicę, która chce im pomóc. No wiesz no początku taka słodka, niewinna, a później gdy Anita pójdzie spać to ona będzie chciała ją pożreć, ale dziewczyna szybciej się obudzi i zacznie tnąc jej głowę ale ta głowa będzie odrastała i w końcu wymierzy jej cios w serce i padnie.
Opcja 3:Woda zabierze ja do lasu dziwnych ludzi, jak np.: wróżek, nimf itp i tam znajdzie siedzibę martwych i zabije ich Dyrka,
Tak wiem pomysły bez sensu, same mnie ubawiły xD
P.S. To jak zakładasz ten Klan Psychicznych Wariatek? Ja się przyłączam xD
Pozdro Biszkopcik :*
Trzeci jest najbardziej zbliżony do mojej myśli xD
UsuńOwszem zakładam, a jak założę strone Klanu to do Ciebie napiszę.
Pozdrawiam
Idril
Czekam na notkę!!! Pamiętaj ja jestem wszędzie i zawsze ( no chyba, że jestem chora xD) więc łatwo cię znajdę xD Widzisz już waruję!! Ja chcę nowy rozdział!!!! A i jasne, że masz mnie zawiadomić o Klanie xD
UsuńPozdro i weny życzę ( nie dziękuj, to pecha przynosi)
Biszkopcik :*
Ponieważ utknęłam na rozdziale drugim, a nie publikuje póki nie dotrę do rozdziału siódmego mogę Ci przesłać rozdział na e-maila, co Ty na to? Mogę przesyłać Ci rozdziały po napisaniu, a Ty mogłabyś mi pisać, co o nich myślisz :)
UsuńKlan powstanie niedługo, więc się odezwę xD
Pozdrawiam
Idril
Spoko!!! Mój adres e-mail: i-love-biszkopty@o2.pl .
UsuńA teraz zwracam się do ludzi, którzy czytają to opowiadanie ( a na pewno czytają) błagam nie wysyłajcie mi jakiś głupich reklam waszych blogów. No chyba, że jesteście bardzo zdesperowani :D
Pozdro Biszkopcik ^^
Zaraz wysyła siostra zejdzie z komputera mam nadzieje że pocztę.
UsuńPrzeczytałam! Jak chcesz to możesz mi przesłać 2 rozdział :D Chętnie go przeczytam.
UsuńPozdro Biszkopcik :*
Hejka!!! Wiesz co? Mianowałam cię na Liebster Blog Award !!! Więcej info na moim blogu w zakładce Liebster Blog Award!!!!
OdpowiedzUsuńPozdro Biszkopcik^^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO mamuniu, zakochałam się. Cudownie piszesz, choć znalazłam parę literówek. Zapewne nieuwaga i pośpiech. Mam tak samo. Po prostu piszę wolniej niż myślę. Ponadto to... myślę, że blog wyglądałby estetyczniej po wyjustowaniu tekstu. Oprócz tego nie mam żadnych zastrzeżeń. Anita jest tak odbiegającą od wszelkich schematów główną bohaterkę, a przy tym tak naturalną i prawdziwą, że aż zapiera dech w piersiach.
OdpowiedzUsuńLiczę, że kolejny rozdział pojawi się szybko.
Zapraszam do mnie na www.elisajaneblack.blogspot.com
P.S.Nominowałam Cię do Liebster Blog Award.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo... Że what?
UsuńNie odpowiadam za to, że pewna osoba chce mi zniszczyć opinię, a tym bardziej nie mam zamiaru odpowiadać więcej na komentarze tego typu. Skoro uważasz, że to ja to powiedz mi, jak nazywa się moje konto na zapytaj, które owszem posiadam od 2012 roku, bodajże. Wątpię żebyś znał/a tą odpowiedź, ale mogę zapewnić, że mam jedynie jedno konto na tamtym portalu.
Żegnam
Idril
super super i jeszcze raz super *O*
OdpowiedzUsuńobserwuje
http://pinksaw-opowiadania.blogspot.com