17 marca 2014

Rozdział 6


Ogień. Wioska Płonie. Gdziekolwiek się obejrzę, widzę płomienie trawiące wszystko na swej drodze. Są wszędzie pozbawiając to miejsce wszelakiego życia. Giną owady, które miały tutaj swoją wioskę i ptaki, pozostające przy swych młodych nawet w obliczu własnej śmierci. Mały jelonek trąca z przerażeniem ciało swej matki przywalone gałęziami. Zewsząd dobiegają do mnie odgłosy rozpaczy. Słyszę krzyki ludzi, którzy nie zdążyli schronić się w jaskiniach. Ich błagania by najeźdźcy dali im odejść. By pozwolili przeżyć. Zapewnienia, że już nigdy więcej nie będą mieszać się w sprawy, które nie należą do ich świata.
Świst strzał. Widzę elfy, pojawiające się znienacka na środku placu, na którym się znajduję. Pomimo dymu z łatwością mogę zobaczyć ich przerażone miny na widok zmasakrowanych ludzkich zwłok. Słyszę ich przerażone głosy i obserwuję jak strach zmienia się w wściekłość, którą kierują na najeźdźców. Patrzę jak większość z nich rzuca się by odeprzeć atak, pomścić tych, którzy zginęli, jak pozostali biegają sprawdzając czy nie da się kogoś uratować.
Szczęk metalu zderzającego się z metalem. Widzę walkę, ale nie mogę się do niej przyłączyć. Nieważne jak bardzo bym tego chciała pozostaję w tym samym miejscu, nie mogąc się poruszać. Jedyne co robię to obserwacja. Patrzę na coś, na co nie chcę patrzeć.
Cisza. Po tak długim czasie w końcu zapadła cisza, której tak bardzo pragnęłam. Nie słyszę już szczęku metali ani krzyków umierających, ani błagań o pomoc osób, którym pomóc już się nie da. Nie dobiegają do mnie dźwięki łkania zrozpaczonych elfów, opłakujących swych utraconych przyjaciół. Zapanowało milczenie, którym świat oddaje hołd poległym. Hołd, którego nikt i nic nie może zakłócić.
Nareszcie mogę się poruszyć. Idę powoli w nieznanym mi kierunku. Skądś znam to miejsce, ale nie wiem skąd. To wszystko, zwłoki leżące na ziemi, chmury dymu okupujące niebo, zwęglona ziemia, utrudnia mi jego rozpoznanie, ale czuję, że już tu byłam, tylko kiedy? Tego też nie potrafię sobie przypomnieć. Nie rozpoznaję ludzi, nie potrafię stwierdzić kim byli, co tutaj robili, ale wiem, że ich znałam. Wędruję martwą ścieżką, a raczej miejscem które kiedyś nią było, nie patrząc za siebie, nie rozglądając się. Po prostu idę, a moje nogi same mnie niosą. Tylko gdzie? Czyżby to była jakaś kolejna niespodzianka?
Słyszę szelest. Nadstawiam pilnie uszu, ale ten się nie powtarza. Wzruszam ramionami, wznawiam marsz, który przerwałam. Zatrzymuję się w chwili, w której zauważam czyjś ruch. Odwracam się na pięcie by stanąć twarzą w twarz z czarnowłosym chłopakiem, który z pewnością nie może być człowiekiem. Jest inny, czuję to. Coś w środku krzyczy do mnie, że on jest taki jak ja, ale co w takim razie tu robi? I dlaczego jest taki młody? Nie może mieć więcej niż szesnaście lat i, choć jestem pewna, że nigdy wcześniej go nie widziałam, wydaje się być dziwnie znajomy. Przekręca głowę na bok, lustrując mnie swoimi czarnymi oczami, a ja cofam się o krok. W jego oczach płonie ogień! Wszystkie moje zmysły krzyczą ,,Uciekaj! On jest niebezpieczny!". Ja jednak nie chcę uciekać. Skąd mogę wiedzieć kim on jest? Przecież to, że jego oczy zdają się płonąć wcale nie oznacza tego, co przypuszczam. W momencie, w którym otwieram usta by zapytać się go kim jest, przemienia się, a ja wciągam zaszokowana powietrze. Moje zmysły miały rację. To Ognisty Wilk, ale dlaczego w takim razie się go boję? Przecież jest za młody żeby mnie skrzywdzić, a jeśli nie? Zamarłam, przerywając swe rozmyślania.
Ognisty Wilk spojrzał na mnie, po czym zaczął biec. Nim się zorientowałam, podążałam za nim, wbrew mej woli. Chciałam zostać na miejscu lub przynajmniej uciec, ale nie mogłam. Zostałam zmuszona podążać za kimś, kto w każdej chwili może mnie zabić. Chociaż próbowałam to robić, nie mogłam się nawet rozejrzeć, by dostrzec jakąkolwiek przeszkodę na drodze. Po prostu patrzyłam przed siebie, idealnie wyczuwając miejsca w których muszę podskoczyć, zwolnić, czy przyśpieszyć. To było dla mnie niepojęte, a mimo to nie narzekałam na tą nową umiejętność. Jakby na to spojrzeć z mojego punktu widzenia lepsze to niż upadek co pięć minut. 
Nie wiem jak długo biegliśmy. Nie potrafię tego określi, ale w momencie gdy Wilk zatrzymał się, byłam już nieźle zdyszana. Odzyskawszy swobodę ruchów, oparłam ręce na bokach, pochylając się do przodu i ciężko oddychając. 
— Po co... Po co mnie tu ściągnąłeś? — spytałam, patrząc na niego niepewnie.
Ognisty powrócił do swej prawdziwej postaci i spojrzał mi w oczy. Wzdrygnęłam się, czując na sobie jego intensywne, nieodgadnione spojrzenie. Nie wiedziałam czego ode mnie oczekuje, po co mnie tu ściągnął, przez krótką chwilę bałam się, ale on milczał. Sekundy zdawały się zmieniać w godziny, gdy czekałam na jego odpowiedź. A może wcale nie zamierza mi odpowiadać? - przeszło mi przez myśl. Niepewna zaczęłam rozglądać się po miejscu w którym się znajdowaliśmy. Była to olbrzymia polana po środku której stał wielki dom, sprawiający wrażenie wiekowego. Po ścianach swobodnie wspinały się róże, mieszając się z bluszczem. W pierwszej chwili wydał mi się przez to opuszczony, jednak po chwili zrozumiałam, że to wrażenie było celowe.
— Pomóż mi — wyszeptał w końcu, przerywając moje rozmyślania.
Spojrzałam na niego, a moje serce przeszyło nagłe ukłucie bólu. Jego oczy... Oczy w których jeszcze kilka minut temu płonął ogień, one... one sprawiały wrażenie jakby nie było w nich żadnych uczuć. Ja jednak widziałam w nich błaganie, niemą prośbę, która upewniła mnie, że dobrze robię, gdy z mych ust, nim zdążyłam się namyślić,wypłynęły słowa, które stały się obietnicą:
— Pomogę. 


 
Dziewczynka przekręciła głowę, przyglądając się uważnie swojej opiekunce. Elfka siedziała nieopodal ogniska oparta o pień starego dębu i przez chwilę można było odnieść wrażenie, że śpi. Anita wiedziała jednak, że to tylko złudzenie. W ciągu miesiąca, który spędziła pod jej opieką, zdążyła się już nauczyć, że dopóki ona nie uśnie, Nora będzie czuwać, a nawet gdyby zbudził ją zły sen, ta jej pomoże. Uspokoi gdy zajdzie taka potrzeba. Zrobi to wszystko, co kiedyś wydawało się dla niej czymś poniżającym. Ona, córka Nikoli i Kamila Kruków, miałaby nie dawać sobie rady z koszmarami? Miałaby wołać o pomoc, bo wystraszyła się snu? Ktoś miałby przyjść do niej, przytulić ją, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? Jeszcze pięć tygodni wcześniej, gdyby ktoś powiedział jej, że tak się stanie, wyśmiałaby go. Przecież nie tak ją wychowano! A teraz? To zdawało się być takie naturalne.  Właściwe.
— Wyrosło mi coś na głowie, że tak się we mnie wpatrujesz, czy co?
Luxlupuska roześmiała się na to pytanie, odpowiadając szybko:
— Nie, nic ci nie wyrosło, tylko… — urwała nie będąc pewną, co ma powiedzieć.
— Tylko dzisiaj jest dzień wpatrywania się w innych? — zapytała ją elfka.
Dziewczynka ponownie parsknęła śmiechem. Uwielbiała chwile, w których mogła żartować ze swoją opiekunką. Zdawało jej się wtedy, że świat nabiera na nowo kolorów, a w chwilach gdy dopadało ją przygnębienie, było to niezawodnym lekarstwem na jej smutek. Nawet w ciemności mogła zauważyć wesołe iskierki w oczach, które patrzyły na nią z najwyższą uwagą.
— Nie mogę spać — wyznała cicho. 
— W takim razie chodź tu — odparła jej elfka, wskazując by podeszła do niej.
Anita wstała i powoli zbliżyła się do trzydziestosześciolatki. Gdyby na miejscu elfki był ktokolwiek inny zapewne nie pozwoliłaby sobie na to, by usiąść i dać się objąć osobie którą znała, tak naprawdę, bardzo krótko. Osobie, która unikała rozmów o swojej przeszłości, o tym dlaczego mieszka sama. A jednak Nora mogła ją objąć, nie wzbudzając przy tym jej strachu, co więcej, uspokajając dwunastolatkę i dając jej nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Bez słowa oparła swoją głowę na ramieniu elfki, przymykając oczy. Ta, w odpowiedzi, zaczęła głaskać ją po włosach.
— Znowu zaczynasz się bać? — spytała Solis, przerywając ciszę.
Luxlupuska pokręciła głową, odpowiadając:
— Nie, po prostu... po prostu chciałabym być już na miejscu. Chcę zobaczyć w końcu Deren. Moja koleżanka, Ania, była tam kiedyś z ojcem i mówiła, że to jedno z najpiękniejszych miast jakie kiedykolwiek widziała. Ciekawi mnie czy mówiła prawdę — westchnęła szeptem.
— W takim razie jutro będziesz mogła się o tym przekonać, a jakby znowu zaczął cię atakować strach, to mogę zrobić to samo co wczoraj — odparła z uśmiechem kobieta.   
 Dziewczynka uśmiechnęła się smutno, wspominając wczorajszą rozmowę z Solis.


— Boli cię coś? — spytała Nora, wpatrując się we mnie z niepokojem.
— N-n-nie — wyjąkałam cicho przestraszona, z trudem powstrzymując łzy, które chciały wydostać się na zewnątrz.
Zamknęłam oczy, starając się nie myśleć. Wiedziałam, że od tego jeszcze bardziej będzie mi się chciało płakać. Mimo to nie mogłam powstrzymać się zastanawiania co będzie jeśli elfom uda się zdjąć ze mnie klątwę czarownicy. Czy wrócę w tedy do domu? A jeśli tak, to jak zareagują na mój powrót rodzice? Ucieszą się, a może będą źli? Może zaczną na mnie krzyczeć, że uciekłam, a potem wyrzucą mnie z domu? Nie tego nie zrobią, chociaż… Nie! Poza tym… Czy oni teraz się o mnie martwią? A co jeśli jest im tam beze mnie lepiej? Jeśli mama, tata i Luke postanowili, że o mnie zapomną? Co jeśli… Nie potrafiłam powstrzymać szlochu, który wyrwał się z mojego gardła. Przytuliłam się mocniej do elfki, która mnie objęła, szepcząc słowa pociechy. Łkałam bardzo długo, ale Nora nie pośpieszała mnie, nie karciła za to, że marnuję czas, który mogłybyśmy poświęcić na podróż. Ona po prostu przytulała mnie do siebie, dając poczucie bezpieczeństwa i uspokajając mnie swoimi słowami. W końcu jednak się uspokoiłam na tyle, by można było ze mną porozmawiać.
— Maleńka, co się stało? — spytała, łapiąc mnie delikatnie za brodę, zmuszając tym samym do spojrzenia w jej bursztynowe oczy.
Przygryzłam wargę, patrząc na nią ze smutkiem, który nie chciał mnie opuścić. Bałam się, a jednocześnie czułam przenikający mnie do szpiku kości żal, że przez moje głupie słabości wstrzymałyśmy podróż. Nigdy nie lubiłam użalać się nad sobą, a teraz, gdy zrobiłam to z tak błahego powodu jak strach. Gdyby moja matka to widziała, wyśmiałaby mnie. Nie chodzi o to, że ona była złą matką, po prostu uważała, że takie zachowanie uwłacza godności damom. Zwłaszcza tym młodym, które nie mają prawdziwych powodów do płaczu.
— Anita, mała, mi możesz powiedzieć wszystko, a ja cię wysłucham i postaram się ci pomóc — powiedziała elfka uspokajającym tonem.
Zawahałam się. Z jednej strony nie było razu, gdy zwracałam się do Nory o pomoc, by ta mi nie pomogła, ale czy powinna obarczać ją moimi problemami? Poza tym to głupie! Boję się czegoś co jeszcze się nie wydarzyło i nie wiadomo czy się wydarzy. Pokręciłam głową, decydując, że będę milczeć. Jednak już po chwili wzięłam głęboki oddech i, nie mogąc się powstrzymać, zaczęłam mówić. Mówiłam o strachu, który pojawia się na samą myśl o tym co może się wydarzyć w przyszłość. O moich obawach, że moja rodzina się mnie wyprze, że mnie znienawidzą. Wspomniałam o tym, że szczególnie obawiam się reakcji Luke’a. W końcu, gdy myślałam, że to już wszystko, sama z siebie, zaczęłam opowiadać o moim życiu przed nieszczęsną ucieczką, która miała być próbą dotarcia na urodziny Ani. Mówiłam tak długo aż rozbolała mnie szczęka, a ja dalej nie przerywałam, nie pomijając nawet tego, że obawiam się tych wszystkich rzeczy, które są ode mnie wymagane przez osoby, których nawet nie znam. Gdy w końcu skończyłam, Nora spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem po czym wstała. Poczułam wtedy pierwsze ukłucie strachu. A co jeśli nie będzie dalej chciała podróżować ze mną albo, co gorsza, przestanie się mną opiekować? Moje obawy zostały jednak szybko rozwiane, gdy elfka podała mi rękę, mówiąc:
— Chciałabym ci coś pokazać, pozwolisz, że trochę opóźnimy naszą podróż? — spytała, posyłając mi uspokajający uśmiech.
Skinęłam głową, chwytając jej dłoń. W odpowiedzi zostałam nagrodzona kolejnym uśmiechem. Ruszyłyśmy. Szłam, trzymając ją za rękę i po raz pierwszy, tak naprawdę, podziwiałam uroki Eriel Den. Nigdy wcześniej nie widziałam jeszcze tak pięknego miejsca. Ścieżkę, w którą skręciłyśmy, otaczały drzewa o kwiatach we wszystkich kolorach tęczy. W powietrzu unosił się słodki zapach miodu, z pszczelego gniazda, które wisiało na starej wiśni, chylącej swe gałęzie ku ziemi. Po raz pierwszy od czasu, gdy napadło mnie to dziwne przygnębienie, zachichotałam, w momencie, w którym paź królowej usiadł mi na ramieniu by po chwili ponownie zerwać się do lotu. Mimo że nie wiedziałam dokąd Solis mnie prowadzi, zaufałam jej i rozkoszowałam się otaczającym mnie widokiem, nie przejmując niczym innym. W chwili, w której weszłyśmy na tą ścieżkę, sprawiającą wrażenie jakby prowadziła donikąd, uleciały ze mnie wszystkie negatywne emocje.
— Zamknij oczy — poprosiła kobieta.
Posłuchałam się niemal natychmiast. Nie wiem czemu, ale to sprawiło, że poczułam się dziwnie szczęśliwa. Chwyciłam jeszcze mocniej dłoń, prowadzącej mnie Nory, a ona przez krótką chwilę uścisnęła moją. Ten gest wystarczył, bym zapomniała o wszystkim. Nie pamiętałam jak się nazywam. Nie wiedziałam kim jestem ani gdzie jestem, ale nie chciałam tego wiedzieć. Po prostu podążałam za osobą, która trzymała mnie za rękę i byłam pewna, że to jest właściwe.
Zatrzymałyśmy siłę, a osoba trzymająca moją dłoń puściła ją. Poczułam się nagle dziwnie bezradna, bezbronna, zdana na czyjąś łaskę. Uczucie zagubienia powoli wracało, a ja zaczynałam przypominać sobie powód z którego powodu tu jestem. Tylko gdzie jest to tu?
— Połóż się na trawie, nie otwierając oczu — szepnęła Nora, a ja mimo to słyszałam ją idealnie.
Na dźwięk jej głosu ponownie zniknęły dopadające mnie powoli negatywne uczucia, a ja stałam się lekka. Po raz kolejny, posłuchałam się elfki, kładąc na trawie. Nie wiedziałam czemu to miało służyć, ale nie chciałam by się skończyło. W tamtej chwili nawet cisza mi nie przeszkadzała, po prostu leżałam na miękkiej trawie, a słoneczne promienie muskały mą twarz. To było takie… prawidłowe. Wszystko inne zniknęło, cały świat zdawał się być nieważny, liczyłam się tylko ja i ta chwila. Żadna myśl nie śmiała zakłócić mojego trwania w tym niesamowitym i niezwykle przyjemnym stanie.
— Zajrzyj w głąb siebie, odszukaj strach i odepchnij go — powiedział do mnie głos dochodzący z oddali, wybudzając mnie przy tym z cudownej nieświadomości.
Mam zajrzeć w głąb siebie i odszukać strach? Nie! A co jeśli nie uda mi się go odepchnąć? Nie mogę tego zrobić! To jest dla mnie za trudne, nie chcę! – krzyczałam w myślach, a jednocześnie starałam się odepchnąć je ode mnie. Nie udało się, a ja zaczynałam panikować.
— Spokojnie.
Głos elfki po raz kolejny wdarł się do mojego umysłu, a ja poczułam zalewający mnie falami spokój.
— Wiem, że to trudne, ale, jeśli mi na to pozwolisz, mogę ci pomóc — rzekła, łapiąc mnie za rękę.
Wciągnęłam głęboko powietrze i pozwoliłam jej działać. Nora po raz kolejny dotrzymała danego słowa. Pomogła.


— Dobranoc, Nora — szepnęła Anita, przytulając się mocniej do elfki.
— Dobranoc, maleńka, dobranoc — odparła Nora.

— Osobiście mam nadzieję, że uda nam się tego uniknąć, ale może być tak, że w czasie pobytu w Deren, zostaniemy postawione przed królową lub innymi ważnymi urzędnikami państwowymi, jako że wychowałaś się w takiej rodzinie, w jakiej się wychowałaś, jesteś zapewne zaznajomiona z zasadami etykiety i tym jak należy się zachowywać w takich sytuacjach? — zapytała elfka Anitę, zmierzając powoli w kierunku głównej bramy miasta. Nie czekając na odpowiedź, kontynuowała: — U nas panują podobne zasady jednak są, przynajmniej według mnie, mniej skomplikowane i łatwiejsze do zapamiętania, jak choćby to, że kłaniać musisz się jedynie w obecności królowej. Jeśli spotkasz króla nie musisz się mu pokłonić, wystarczy, że dygniesz lub go pozdrowisz. Wśród elfów ranga jest mało ważna i rzadko kiedy ktoś jej używa, chyba że do przypomnienia ci kim jest jeśli posuniesz się za daleko. Kolejną zasadą jest to, że musisz pamiętać o tym by, jeśli zostaniesz zapytana, odpowiadać zgodnie z prawdą. Moja rasa jest wyczulona na tym punkcie i bez problemów rozpoznaje gdy ktoś kłamie. Co jeszcze można powiedzieć? Ach, tak! To nie jest zasada, ale, jeśli możesz, staraj się zachowywać swobodnie, wzbudzisz tym większe zaufanie.  To tyle z tego, co musisz wiedzieć na początek. Wątpię, by pierwszego dnia, jeśli w ogóle to zrobią, postawili nas przed oblicze królowej, więc resztę zdążę ci wyjaśnić później — zakończyła z uśmiechem Nora.
Luxlupuska już otwierała usta by odpowiedzieć swej opiekunce, jednak głos zamarł jej w krtani, a oczy rozszerzyły się szeroko na widok, który rozpościerał się przed nią. W głowie dwunastolatki pojawiła się jedna myśl: Ania się myliła. Deren nie jest jedynym z najpiękniejszych miast. Deren jest najpiękniejszym miastem Lux ex Saltus. 
_________________________________________
 W końcu mogę zjeść tą przeklętą pomarańczę! Idril się cieszy!
 Rozdział dedykowany mojemu kochanemu Wietrzykowi.
Tym razem krótko, zwięźle i na temat :) Rozdział jest po prostu przejściówką przed akcją, by ta nie pędziła jak królik na sterydach, no i wprowadzam kolejny wątek. O! Mam konkurs!
Kto pierwszy zgadnie kim jest Ognisty Wilk dostanie... NIESPODZIANKĘ! 
Zastanawiam się nad zapisywaniem tekstu, że kursywą piszę wspomnienia i sny to już jest wiadome, więc rozmyślam nad tym, czy naprawdę są potrzebne te gwiazdki... Hmm... To w sumie będzie zależało od Was, kochani, bo to jak Wam się lepiej czyta jest dla mnie bardzo ważne! Ten rozdział jest bez gwiazdek, więc macie porównanie.
Pozdrawiam
Idril

28 komentarzy:

  1. Po pierwsze to kocham Cię za porównanie 'jak królik na sterydach'. Leżę i nie wstaję :D
    Po drugie rozdział jest według mnie strasznie wzruszający, dramatyczny. Piękne i barwny opisy, realistyczne dialogi... Uwielbiam takie opowiadania, które nie pieprzą trzy po trzy w stylu
    X: Jest salceson?
    Y: Nie, ale jest jogurt z Biedronki
    I poszli oglądać 'Modę na sukces'.

    I to zapisane dokładnie w ten sposób...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym blogu to jest zapisane w ten sposób:
      - Czy w naszych zapasach została odrobina salcesonu, bym mogła uraczyć się posiłkiem? - rzekła elfka, zmierzając w stronę kuchni.
      - Niestety, Noro, cały został skonsumowany, mamy jednak doskonały, lekkostrawny jogurt, zakupiony uprzednio w Biedronce - odparła dostojnie luxlupuska.
      Kobiety zadowolone cichym porozumieniem ruszyły w kierunku głównej komnaty, by zapoznać się z perypetiami swych idoli w "Modzie na sukces".

      Mniej-więcej.

      Usuń
  2. Bardzo ładny wygląd bloga. Fajnie piszesz, ale uważam, że trochę za długie rozdziały są. Podzieliłabym je na 2 krótsze, ponieważ wtedy jest więcej 'tajemnicy'. :) Mam nadzieję, że jeszcze długo będziesz pisać :)
    ciekawe-i-mniej-ciekawe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże to jest świetne !!! jesteś niesamowita/y !! świetne opisy i w ogóle no aaa....zazdroszczę talentu *.*
    http://life00.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczny blog!
    A rozdział tak bardzo mi się spodobał, że chyba zacznę czytać od początku :)

    http://acid-mxnds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny blog! Masz wielki talent. Mam podobnego bloga, też piszę opowiadania... Wspomożesz?
    hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com
    Trzymam kciuki za sukces Twojego bloga. Będę często zaglądać, bo nie mogę się już doczekać dalszych rozdziałów. Mam nadzieję, że będą tak samo dramatyczne jak ten. :) Dodam Cię do obserwowanych, jeśli skomentujesz mojego bloga. WAŻNE! W komentarzu koniecznie podaj nazwę swojego bloga, a z pewnością codziennie będę Cię odwiedzać. Pozdrawiam cieplutko. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aby twój blog mógł zostać oceniony, wklej link lub button naszej ocenialni ;]
    http://ocenyopowiadan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe opowiadanie :) Będę zaglądał!

    Zapraszam do mnie, obserwuje i liczę na rewanż ;) http://maagicinme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie . masz ogromny talent. Nie myślałaś żeby wydać kiedyś książkę ? Na pewno kupię pierwszy egzemplarz ;* Zapraszam : http://karolekandkarolek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę? Chyba jeszcze za słabo piszę. Poza tym kto wyda książkę osoby, która ma rocznikowo trzynaście lat?

      Usuń
    2. Łoł, łoł, łoł, łoł i jeszcze raz: łoł. Masz trzynaście lat? Wiesz,że kiedy się czyta, wcale tego nie widać? Piszesz bardzo dojrzale, to mi się podoba ;)

      Usuń
  9. Optycznie nie mam nic do zarzucenia - wszystko jest dopracowane i współgra z resztą, literówka w nagłówku jest niewidoczna dla mniej uważnego obserwatora.
    "Ginął owady" - tutaj błąd po prostu boli.
    Literówka na literówce, brakuje ogonków, znaków interpunkcyjnych, czasem liter, styl jest wymuskany i przyciężki. Równoważniki zdań w połowie akapitu to jeden z gorszych pomysłów, nieumiejętnie stosowane tylko drażnią czytelnika, zamiast budować nastrój, do którego dążysz. Ogólnie nie jest źle, ale dużo pracy przed Tobą. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana!
    Wielbię ciebie i kocham!
    Jesteś wspaniała! Twoje rozdziały są wspaniałe i piękne!
    Przede wszystkim dziękuję ci za dedykację *o*
    Jestem mile zaskoczona!
    Kocham Alinę i resztę bohaterów, ale najbardziej Alinę!
    Przepraszam, że tak krótka, ale...
    Wiatr *o*

    OdpowiedzUsuń
  11. Super :D

    http://oczy-serca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wchodzę i.. moja ukochana piosenka I see fire <3
    ogólnie, to zadziwia mnie fakt, że będąc tak młoda tak świetnie piszesz :)

    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. ooo Ed Sheeran uwielbiam 'I see fire" :D
    Rozdział jest na prawdę świetny, bo cudownie piszesz ;3

    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam, z tej strony Nearyh z betowania. Czarna Mamba dzisiaj zakończyła okres próbny, z czym wiąże się moja prośba. Prosiłabym o przesłanie opinii na temat współpracy z nią na adres fufikomanka@buziaczek.pl w przeciągu dziesięciu dni [04.04.14].
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzięki za polecenie stronki, z pewnością wykorzystam.
    Opowiadanie świetne, nic dodać nic ująć (jak widać bety naprawdę są dobre)
    Twój styl pisania ma swój urok, którego nie potrafię opisać. Zachęca on do dalszego czytania.
    Obiecuję, że jak będę miała czas to przeczytam od początku.
    Pozdrowienia, weny życzę!
    http://rusz-wilczym-tropem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Super!!!
    Najlepsze <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Super! Nie przestawaj pisać, czekam na więcej :)
    Będę tu często zaglądać

    http://ordinary-stable.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie do końca lubię taki rodzaj opowiadań, ale fabułowo dobrze. Często robisz litrówki :D Ale trzymaj się ciepło i nie przestawaj pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hey, zostałaś nominowana do LBA ! Więcej informacji na http://vampirestoown.blogspot.com/2014/04/libster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz, dlaczego cię kocham? Po pierwsze:ładnie skomentowałaś mi bloga i specjalnie dla ciebie robie głupie spacje xd Wchodzę sobie na stronkę, patrzę, no faktycznie też masz Eda na pierwszą piosenkę. Zaglądam sobie na playlistę i gapię się z otwartymi ustami. Skillet?! Linkin Park?! 3 Doors Down i to w dodatku z "Here Witout You"?! Myślę sobie "Nie możliwe, na serio słucha tego, co ja? " A potem dobiłaś mnie nagłówkiem. Serio, Aragorn?! Zgon.
    Po tym, jak zebrałam się z podłogi, postanowiłam przeczytać. Tak zrobiłam. Obserwuję. Lubię. A o rozdziale poinformuję, może ci się spodoba :)
    Dla takich ludzi jak ty wciąż używam internetów xd
    Pozdrawiam z http://my-different-fanfiction.blogspot.com/ xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz! I za spacje xD.
      Heh, powiedz mi jeszcze, że słuchasz muzyki celtyckiej, masz rude włosy i szaro-niebieskie, a czasami szaro-zielone oczy, a uznam Cię za bliźniaczkę ;P.
      To, że świat, o którym piszę, utknął w czasach średniowiecza utrudniało sprawę, a że potrzebowałam mężczyzny na koniu... Aragorn, przyznam szczerze, że kiedy zamawiałam nagłówek był pierwszą osobą, o której pomyślałam :)
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz
      Pozdrawiam
      Idril :)

      Usuń
  21. Fabuła nie do końca mi odpowiada, ale muszę Ci przyznać że Twój styl pisania przypadł mi strasznie do gustu.
    Sądzę że jeśli nieźle się przyłożysz do pisania to może w przyszłości uda Ci się wydać ksiązkę ;>

    OdpowiedzUsuń
  22. Po pierwsze... 13?... No szok... Ja w tym wieku dopiero brałam się za dłuższe, pozaszkolne opowiadanka :) Ale szacunek wielki. jestem wierną fanką! Co do tego rozdziału (który tym razem skomentuję...) jak zawsze nic dodać nic ująć. Masz bardzo lekki i cudownie opisowy styl, przyjemnie się czyta takie prace. Fabuła ciekawa, bardzo wciąga. No w sumie... ograniczę się do tego co napisałam, gdyż z moją dokładnością zacznę szukać wszyściutkich błędów, a zapewne nie będzie chciało się tego Ci czytać (lub ja nie będę miała nic do roboty... oj...). weny weny i weny życzę i na nn czekam niecierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Naprawdę masz 13 lat? Masz ogromny talent, nie zmarnuj go :) trzymam kciuki, żeby kiedyś powstała z tego książka.. a co do tego, że się sprzeda - nie mam wątpliwości :)

    Zapraszam do mnie - http://zwyklaosoba.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lub na blogspocie - http://zwyklaosoba.blogspot.com

      Usuń