Ogień. Wioska Płonie. Gdziekolwiek się obejrzę, widzę płomienie
trawiące wszystko na swej drodze. Są wszędzie pozbawiając to miejsce
wszelakiego życia. Giną owady, które miały tutaj swoją wioskę i ptaki,
pozostające przy swych młodych nawet w obliczu własnej śmierci. Mały jelonek
trąca z przerażeniem ciało swej matki przywalone gałęziami. Zewsząd dobiegają
do mnie odgłosy rozpaczy. Słyszę krzyki ludzi, którzy nie zdążyli schronić się
w jaskiniach. Ich błagania by najeźdźcy dali im odejść. By pozwolili przeżyć.
Zapewnienia, że już nigdy więcej nie będą mieszać się w sprawy, które nie
należą do ich świata.
Świst strzał. Widzę elfy, pojawiające się znienacka na środku
placu, na którym się znajduję. Pomimo dymu z łatwością mogę zobaczyć ich
przerażone miny na widok zmasakrowanych ludzkich zwłok. Słyszę ich przerażone
głosy i obserwuję jak strach zmienia się w wściekłość, którą kierują na
najeźdźców. Patrzę jak większość z nich rzuca się by odeprzeć atak, pomścić
tych, którzy zginęli, jak pozostali biegają sprawdzając czy nie da się kogoś
uratować.
Szczęk metalu zderzającego się z metalem. Widzę walkę, ale nie
mogę się do niej przyłączyć. Nieważne jak bardzo bym tego chciała pozostaję w
tym samym miejscu, nie mogąc się poruszać. Jedyne co robię to obserwacja.
Patrzę na coś, na co nie chcę patrzeć.
Cisza. Po tak długim czasie w końcu zapadła cisza, której tak
bardzo pragnęłam. Nie słyszę już szczęku metali ani krzyków umierających, ani
błagań o pomoc osób, którym pomóc już się nie da. Nie dobiegają do mnie dźwięki
łkania zrozpaczonych elfów, opłakujących swych utraconych przyjaciół.
Zapanowało milczenie, którym świat oddaje hołd poległym. Hołd, którego nikt i
nic nie może zakłócić.
Nareszcie mogę się poruszyć. Idę powoli w nieznanym mi kierunku.
Skądś znam to miejsce, ale nie wiem skąd. To wszystko, zwłoki leżące na ziemi,
chmury dymu okupujące niebo, zwęglona ziemia, utrudnia mi jego rozpoznanie,
ale czuję, że już tu byłam, tylko kiedy? Tego też nie potrafię sobie
przypomnieć. Nie rozpoznaję ludzi, nie potrafię stwierdzić kim byli, co tutaj
robili, ale wiem, że ich znałam. Wędruję martwą ścieżką, a raczej miejscem
które kiedyś nią było, nie patrząc za siebie, nie rozglądając się. Po prostu
idę, a moje nogi same mnie niosą. Tylko gdzie? Czyżby to była jakaś kolejna
niespodzianka?
Słyszę szelest. Nadstawiam pilnie uszu, ale ten się nie powtarza.
Wzruszam ramionami, wznawiam marsz, który przerwałam. Zatrzymuję się w chwili, w
której zauważam czyjś ruch. Odwracam się na pięcie by stanąć twarzą w twarz z
czarnowłosym chłopakiem, który z pewnością nie może być człowiekiem. Jest inny,
czuję to. Coś w środku krzyczy do mnie, że on jest taki jak ja, ale co w takim
razie tu robi? I dlaczego jest taki młody? Nie może mieć więcej niż szesnaście
lat i, choć jestem pewna, że nigdy wcześniej go nie widziałam, wydaje się być dziwnie
znajomy. Przekręca głowę na bok, lustrując mnie swoimi czarnymi oczami, a
ja cofam się o krok. W jego oczach płonie ogień! Wszystkie moje zmysły krzyczą
,,Uciekaj! On jest niebezpieczny!". Ja jednak nie chcę uciekać. Skąd mogę
wiedzieć kim on jest? Przecież to, że jego oczy zdają się płonąć wcale nie
oznacza tego, co przypuszczam. W momencie, w którym otwieram usta by zapytać
się go kim jest, przemienia się, a ja wciągam zaszokowana powietrze. Moje
zmysły miały rację. To Ognisty Wilk, ale dlaczego w takim razie się go boję?
Przecież jest za młody żeby mnie skrzywdzić, a jeśli nie? Zamarłam, przerywając
swe rozmyślania.
Ognisty Wilk spojrzał na mnie, po czym zaczął biec. Nim się
zorientowałam, podążałam za nim, wbrew mej woli. Chciałam zostać na miejscu lub
przynajmniej uciec, ale nie mogłam. Zostałam zmuszona podążać za kimś, kto w
każdej chwili może mnie zabić. Chociaż próbowałam to robić, nie mogłam się
nawet rozejrzeć, by dostrzec jakąkolwiek przeszkodę na drodze. Po prostu
patrzyłam przed siebie, idealnie wyczuwając miejsca w których muszę podskoczyć,
zwolnić, czy przyśpieszyć. To było dla mnie niepojęte, a mimo to nie narzekałam
na tą nową umiejętność. Jakby na to spojrzeć z mojego punktu widzenia lepsze to
niż upadek co pięć minut.
Nie wiem jak długo biegliśmy. Nie potrafię tego określi, ale w
momencie gdy Wilk zatrzymał się, byłam już nieźle zdyszana. Odzyskawszy swobodę
ruchów, oparłam ręce na bokach, pochylając się do przodu i ciężko
oddychając.
—
Po co... Po co mnie tu ściągnąłeś? — spytałam, patrząc na niego niepewnie.
Ognisty
powrócił do swej prawdziwej postaci i spojrzał mi w oczy. Wzdrygnęłam się,
czując na sobie jego intensywne, nieodgadnione spojrzenie. Nie wiedziałam czego
ode mnie oczekuje, po co mnie tu ściągnął, przez krótką chwilę bałam się, ale
on milczał. Sekundy zdawały się zmieniać w godziny, gdy czekałam na jego
odpowiedź. A może wcale nie zamierza mi odpowiadać? - przeszło mi przez myśl.
Niepewna zaczęłam rozglądać się po miejscu w którym się znajdowaliśmy. Była to
olbrzymia polana po środku której stał wielki dom, sprawiający wrażenie
wiekowego. Po ścianach swobodnie wspinały się róże, mieszając się z bluszczem.
W pierwszej chwili wydał mi się przez to opuszczony, jednak po chwili
zrozumiałam, że to wrażenie było celowe.
—
Pomóż mi — wyszeptał w końcu, przerywając moje rozmyślania.
Spojrzałam
na niego, a moje serce przeszyło nagłe ukłucie bólu. Jego oczy... Oczy w
których jeszcze kilka minut temu płonął ogień, one... one sprawiały wrażenie
jakby nie było w nich żadnych uczuć. Ja jednak widziałam w nich błaganie, niemą
prośbę, która upewniła mnie, że dobrze robię, gdy z mych ust, nim zdążyłam się
namyślić,wypłynęły słowa, które stały się obietnicą:
—
Pomogę.
Dziewczynka
przekręciła głowę, przyglądając się uważnie swojej opiekunce. Elfka siedziała
nieopodal ogniska oparta o pień starego dębu i przez chwilę można było odnieść
wrażenie, że śpi. Anita wiedziała jednak, że to tylko złudzenie. W ciągu
miesiąca, który spędziła pod jej opieką, zdążyła się już nauczyć, że dopóki ona
nie uśnie, Nora będzie czuwać, a nawet gdyby zbudził ją zły sen, ta jej pomoże.
Uspokoi gdy zajdzie taka potrzeba. Zrobi to wszystko, co kiedyś wydawało się
dla niej czymś poniżającym. Ona, córka Nikoli i Kamila Kruków, miałaby nie
dawać sobie rady z koszmarami? Miałaby wołać o pomoc, bo wystraszyła się snu?
Ktoś miałby przyjść do niej, przytulić ją, powiedzieć, że wszystko będzie
dobrze? Jeszcze pięć tygodni wcześniej, gdyby ktoś powiedział jej, że tak się
stanie, wyśmiałaby go. Przecież nie tak ją wychowano! A teraz? To zdawało się
być takie naturalne. Właściwe.
— Wyrosło mi
coś na głowie, że tak się we mnie wpatrujesz, czy co?
Luxlupuska
roześmiała się na to pytanie, odpowiadając szybko:
— Nie, nic ci
nie wyrosło, tylko… — urwała nie będąc pewną, co ma powiedzieć.
— Tylko
dzisiaj jest dzień wpatrywania się w innych? — zapytała ją elfka.
Dziewczynka
ponownie parsknęła śmiechem. Uwielbiała chwile, w których mogła żartować ze
swoją opiekunką. Zdawało jej się wtedy, że świat nabiera na nowo kolorów, a w
chwilach gdy dopadało ją przygnębienie, było to niezawodnym lekarstwem na jej
smutek. Nawet w ciemności mogła zauważyć wesołe iskierki w oczach, które
patrzyły na nią z najwyższą uwagą.
— Nie mogę
spać — wyznała cicho.
— W takim
razie chodź tu — odparła jej elfka, wskazując by podeszła do niej.
Anita wstała
i powoli zbliżyła się do trzydziestosześciolatki. Gdyby na miejscu elfki był
ktokolwiek inny zapewne nie pozwoliłaby sobie na to, by usiąść i dać się objąć
osobie którą znała, tak naprawdę, bardzo krótko. Osobie, która unikała rozmów o
swojej przeszłości, o tym dlaczego mieszka sama. A jednak Nora mogła ją objąć,
nie wzbudzając przy tym jej strachu, co więcej, uspokajając dwunastolatkę i
dając jej nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Bez słowa oparła swoją głowę na
ramieniu elfki, przymykając oczy. Ta, w odpowiedzi, zaczęła głaskać ją po
włosach.
— Znowu
zaczynasz się bać? — spytała Solis, przerywając ciszę.
Luxlupuska
pokręciła głową, odpowiadając:
— Nie, po
prostu... po prostu chciałabym być już na miejscu. Chcę zobaczyć w końcu Deren.
Moja koleżanka, Ania, była tam kiedyś z ojcem i mówiła, że to jedno z
najpiękniejszych miast jakie kiedykolwiek widziała. Ciekawi mnie czy mówiła
prawdę — westchnęła szeptem.
— W takim
razie jutro będziesz mogła się o tym przekonać, a jakby znowu zaczął cię
atakować strach, to mogę zrobić to samo co wczoraj — odparła z uśmiechem
kobieta.
Dziewczynka
uśmiechnęła się smutno, wspominając wczorajszą rozmowę z Solis.
—
Boli cię coś? — spytała Nora, wpatrując się we mnie z niepokojem.
—
N-n-nie — wyjąkałam cicho przestraszona, z trudem powstrzymując łzy, które
chciały wydostać się na zewnątrz.
Zamknęłam
oczy, starając się nie myśleć. Wiedziałam, że od tego jeszcze bardziej będzie
mi się chciało płakać. Mimo to nie mogłam powstrzymać się zastanawiania co
będzie jeśli elfom uda się zdjąć ze mnie klątwę czarownicy. Czy wrócę w tedy do
domu? A jeśli tak, to jak zareagują na mój powrót rodzice? Ucieszą się, a może
będą źli? Może zaczną na mnie krzyczeć, że uciekłam, a potem wyrzucą mnie z
domu? Nie tego nie zrobią, chociaż… Nie! Poza tym… Czy oni teraz się o mnie
martwią? A co jeśli jest im tam beze mnie lepiej? Jeśli mama, tata i Luke
postanowili, że o mnie zapomną? Co jeśli… Nie potrafiłam powstrzymać szlochu, który
wyrwał się z mojego gardła. Przytuliłam się mocniej do elfki, która mnie objęła,
szepcząc słowa pociechy. Łkałam bardzo długo, ale Nora nie pośpieszała mnie,
nie karciła za to, że marnuję czas, który mogłybyśmy poświęcić na podróż. Ona
po prostu przytulała mnie do siebie, dając poczucie bezpieczeństwa i
uspokajając mnie swoimi słowami. W końcu jednak się uspokoiłam na tyle, by
można było ze mną porozmawiać.
—
Maleńka, co się stało? — spytała, łapiąc mnie delikatnie za brodę, zmuszając
tym samym do spojrzenia w jej bursztynowe oczy.
Przygryzłam
wargę, patrząc na nią ze smutkiem, który nie chciał mnie opuścić. Bałam się, a
jednocześnie czułam przenikający mnie do szpiku kości żal, że przez moje głupie
słabości wstrzymałyśmy podróż. Nigdy nie lubiłam użalać się nad sobą, a teraz,
gdy zrobiłam to z tak błahego powodu jak strach. Gdyby moja matka to widziała,
wyśmiałaby mnie. Nie chodzi o to, że ona była złą matką, po prostu uważała, że
takie zachowanie uwłacza godności damom. Zwłaszcza tym młodym, które nie mają
prawdziwych powodów do płaczu.
—
Anita, mała, mi możesz powiedzieć wszystko, a ja cię wysłucham i postaram się
ci pomóc — powiedziała elfka uspokajającym tonem.
Zawahałam
się. Z jednej strony nie było razu, gdy zwracałam się do Nory o pomoc, by ta mi
nie pomogła, ale czy powinna obarczać ją moimi problemami? Poza tym to głupie!
Boję się czegoś co jeszcze się nie wydarzyło i nie wiadomo czy się wydarzy.
Pokręciłam głową, decydując, że będę milczeć. Jednak już po chwili wzięłam
głęboki oddech i, nie mogąc się powstrzymać, zaczęłam mówić. Mówiłam o strachu,
który pojawia się na samą myśl o tym co może się wydarzyć w przyszłość. O moich
obawach, że moja rodzina się mnie wyprze, że mnie znienawidzą. Wspomniałam o
tym, że szczególnie obawiam się reakcji Luke’a. W końcu, gdy myślałam, że to
już wszystko, sama z siebie, zaczęłam opowiadać o moim życiu przed nieszczęsną
ucieczką, która miała być próbą dotarcia na urodziny Ani. Mówiłam tak długo aż
rozbolała mnie szczęka, a ja dalej nie przerywałam, nie pomijając nawet tego,
że obawiam się tych wszystkich rzeczy, które są ode mnie wymagane przez osoby,
których nawet nie znam. Gdy w końcu skończyłam, Nora spojrzała na mnie dziwnym
wzrokiem po czym wstała. Poczułam wtedy pierwsze ukłucie strachu. A co jeśli
nie będzie dalej chciała podróżować ze mną albo, co gorsza, przestanie się mną
opiekować? Moje obawy zostały jednak szybko rozwiane, gdy elfka podała mi rękę,
mówiąc:
—
Chciałabym ci coś pokazać, pozwolisz, że trochę opóźnimy naszą podróż? —
spytała, posyłając mi uspokajający uśmiech.
Skinęłam
głową, chwytając jej dłoń. W odpowiedzi zostałam nagrodzona kolejnym uśmiechem.
Ruszyłyśmy. Szłam, trzymając ją za rękę i po raz pierwszy, tak naprawdę,
podziwiałam uroki Eriel Den. Nigdy wcześniej nie widziałam jeszcze tak pięknego
miejsca. Ścieżkę, w którą skręciłyśmy, otaczały drzewa o kwiatach we wszystkich
kolorach tęczy. W powietrzu unosił się słodki zapach miodu, z pszczelego
gniazda, które wisiało na starej wiśni, chylącej swe gałęzie ku ziemi. Po raz
pierwszy od czasu, gdy napadło mnie to dziwne przygnębienie, zachichotałam, w
momencie, w którym paź królowej usiadł mi na ramieniu by po chwili ponownie
zerwać się do lotu. Mimo że nie wiedziałam dokąd Solis mnie prowadzi, zaufałam
jej i rozkoszowałam się otaczającym mnie widokiem, nie przejmując niczym innym.
W chwili, w której weszłyśmy na tą ścieżkę, sprawiającą wrażenie jakby
prowadziła donikąd, uleciały ze mnie wszystkie negatywne emocje.
—
Zamknij oczy — poprosiła kobieta.
Posłuchałam
się niemal natychmiast. Nie wiem czemu, ale to sprawiło, że poczułam się
dziwnie szczęśliwa. Chwyciłam jeszcze mocniej dłoń, prowadzącej mnie Nory, a
ona przez krótką chwilę uścisnęła moją. Ten gest wystarczył, bym zapomniała o
wszystkim. Nie pamiętałam jak się nazywam. Nie wiedziałam kim jestem ani gdzie jestem,
ale nie chciałam tego wiedzieć. Po prostu podążałam za osobą, która trzymała
mnie za rękę i byłam pewna, że to jest właściwe.
Zatrzymałyśmy
siłę, a osoba trzymająca moją dłoń puściła ją. Poczułam się nagle dziwnie
bezradna, bezbronna, zdana na czyjąś łaskę. Uczucie zagubienia powoli wracało,
a ja zaczynałam przypominać sobie powód z którego powodu tu jestem. Tylko
gdzie jest to tu?
—
Połóż się na trawie, nie otwierając oczu — szepnęła Nora, a ja mimo to
słyszałam ją idealnie.
Na
dźwięk jej głosu ponownie zniknęły dopadające mnie powoli negatywne uczucia, a
ja stałam się lekka. Po raz kolejny, posłuchałam się elfki, kładąc na trawie.
Nie wiedziałam czemu to miało służyć, ale nie chciałam by się skończyło. W
tamtej chwili nawet cisza mi nie przeszkadzała, po prostu leżałam na miękkiej
trawie, a słoneczne promienie muskały mą twarz. To było takie… prawidłowe. Wszystko inne zniknęło,
cały świat zdawał się być nieważny, liczyłam się tylko ja i ta chwila. Żadna myśl
nie śmiała zakłócić mojego trwania w tym niesamowitym i niezwykle przyjemnym
stanie.
—
Zajrzyj w głąb siebie, odszukaj strach i odepchnij go — powiedział do mnie głos
dochodzący z oddali, wybudzając mnie przy tym z cudownej nieświadomości.
Mam
zajrzeć w głąb siebie i odszukać strach? Nie! A co jeśli nie uda mi się go
odepchnąć? Nie mogę tego zrobić! To jest dla mnie za trudne, nie chcę! –
krzyczałam w myślach, a jednocześnie starałam się odepchnąć je ode mnie. Nie
udało się, a ja zaczynałam panikować.
—
Spokojnie.
Głos
elfki po raz kolejny wdarł się do mojego umysłu, a ja poczułam zalewający mnie
falami spokój.
—
Wiem, że to trudne, ale, jeśli mi na to pozwolisz, mogę ci pomóc — rzekła,
łapiąc mnie za rękę.
Wciągnęłam
głęboko powietrze i pozwoliłam jej działać. Nora po raz kolejny dotrzymała
danego słowa. Pomogła.
— Dobranoc, Nora — szepnęła Anita, przytulając się mocniej do elfki.
— Dobranoc, maleńka, dobranoc — odparła Nora.
— Osobiście mam nadzieję, że uda nam się tego uniknąć, ale może być
tak, że w czasie pobytu w Deren, zostaniemy postawione przed królową lub innymi
ważnymi urzędnikami państwowymi, jako że wychowałaś się w takiej rodzinie, w
jakiej się wychowałaś, jesteś zapewne zaznajomiona z zasadami etykiety i tym
jak należy się zachowywać w takich sytuacjach? — zapytała elfka Anitę,
zmierzając powoli w kierunku głównej bramy miasta. Nie czekając na odpowiedź,
kontynuowała: — U nas panują podobne zasady jednak są, przynajmniej według
mnie, mniej skomplikowane i łatwiejsze do zapamiętania, jak choćby to, że kłaniać musisz
się jedynie w obecności królowej. Jeśli spotkasz króla nie musisz się mu pokłonić,
wystarczy, że dygniesz lub go pozdrowisz. Wśród elfów ranga jest mało ważna i
rzadko kiedy ktoś jej używa, chyba że do przypomnienia ci kim jest jeśli
posuniesz się za daleko. Kolejną zasadą jest to, że musisz pamiętać o tym by,
jeśli zostaniesz zapytana, odpowiadać zgodnie z prawdą. Moja rasa jest wyczulona
na tym punkcie i bez problemów rozpoznaje gdy ktoś kłamie. Co jeszcze można powiedzieć? Ach, tak! To nie jest zasada, ale, jeśli możesz, staraj się
zachowywać swobodnie, wzbudzisz tym większe zaufanie. To tyle z tego, co musisz wiedzieć na
początek. Wątpię, by pierwszego dnia, jeśli w ogóle to zrobią, postawili nas
przed oblicze królowej, więc resztę zdążę ci wyjaśnić później — zakończyła z
uśmiechem Nora.
Luxlupuska już otwierała usta by odpowiedzieć swej opiekunce, jednak
głos zamarł jej w krtani, a oczy rozszerzyły się szeroko na widok, który
rozpościerał się przed nią. W głowie dwunastolatki pojawiła się jedna myśl: Ania
się myliła. Deren nie jest jedynym z najpiękniejszych miast. Deren jest
najpiękniejszym miastem Lux ex Saltus.
_________________________________________
W końcu mogę zjeść tą przeklętą pomarańczę! Idril się cieszy!
Rozdział dedykowany mojemu kochanemu Wietrzykowi.
Tym razem krótko, zwięźle i na temat :) Rozdział jest po prostu przejściówką przed akcją, by ta nie pędziła jak królik na sterydach, no i wprowadzam kolejny wątek. O! Mam konkurs!
Kto pierwszy zgadnie kim jest Ognisty Wilk dostanie... NIESPODZIANKĘ!
Zastanawiam się nad zapisywaniem tekstu, że kursywą piszę wspomnienia i sny to już jest wiadome, więc rozmyślam nad tym, czy naprawdę są potrzebne te gwiazdki... Hmm... To w sumie będzie zależało od Was, kochani, bo to jak Wam się lepiej czyta jest dla mnie bardzo ważne! Ten rozdział jest bez gwiazdek, więc macie porównanie.
Pozdrawiam
Idril
Po pierwsze to kocham Cię za porównanie 'jak królik na sterydach'. Leżę i nie wstaję :D
OdpowiedzUsuńPo drugie rozdział jest według mnie strasznie wzruszający, dramatyczny. Piękne i barwny opisy, realistyczne dialogi... Uwielbiam takie opowiadania, które nie pieprzą trzy po trzy w stylu
X: Jest salceson?
Y: Nie, ale jest jogurt z Biedronki
I poszli oglądać 'Modę na sukces'.
I to zapisane dokładnie w ten sposób...
W tym blogu to jest zapisane w ten sposób:
Usuń- Czy w naszych zapasach została odrobina salcesonu, bym mogła uraczyć się posiłkiem? - rzekła elfka, zmierzając w stronę kuchni.
- Niestety, Noro, cały został skonsumowany, mamy jednak doskonały, lekkostrawny jogurt, zakupiony uprzednio w Biedronce - odparła dostojnie luxlupuska.
Kobiety zadowolone cichym porozumieniem ruszyły w kierunku głównej komnaty, by zapoznać się z perypetiami swych idoli w "Modzie na sukces".
Mniej-więcej.
Bardzo ładny wygląd bloga. Fajnie piszesz, ale uważam, że trochę za długie rozdziały są. Podzieliłabym je na 2 krótsze, ponieważ wtedy jest więcej 'tajemnicy'. :) Mam nadzieję, że jeszcze długo będziesz pisać :)
OdpowiedzUsuńciekawe-i-mniej-ciekawe.blogspot.com
Boże to jest świetne !!! jesteś niesamowita/y !! świetne opisy i w ogóle no aaa....zazdroszczę talentu *.*
OdpowiedzUsuńhttp://life00.blog.onet.pl/
Śliczny blog!
OdpowiedzUsuńA rozdział tak bardzo mi się spodobał, że chyba zacznę czytać od początku :)
http://acid-mxnds.blogspot.com/
Cudny blog! Masz wielki talent. Mam podobnego bloga, też piszę opowiadania... Wspomożesz?
OdpowiedzUsuńhogwart-naszymi-oczami.blogspot.com
Trzymam kciuki za sukces Twojego bloga. Będę często zaglądać, bo nie mogę się już doczekać dalszych rozdziałów. Mam nadzieję, że będą tak samo dramatyczne jak ten. :) Dodam Cię do obserwowanych, jeśli skomentujesz mojego bloga. WAŻNE! W komentarzu koniecznie podaj nazwę swojego bloga, a z pewnością codziennie będę Cię odwiedzać. Pozdrawiam cieplutko. :)
Aby twój blog mógł zostać oceniony, wklej link lub button naszej ocenialni ;]
OdpowiedzUsuńhttp://ocenyopowiadan.blogspot.com/
Ciekawe opowiadanie :) Będę zaglądał!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, obserwuje i liczę na rewanż ;) http://maagicinme.blogspot.com/
Świetne opowiadanie . masz ogromny talent. Nie myślałaś żeby wydać kiedyś książkę ? Na pewno kupię pierwszy egzemplarz ;* Zapraszam : http://karolekandkarolek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKsiążkę? Chyba jeszcze za słabo piszę. Poza tym kto wyda książkę osoby, która ma rocznikowo trzynaście lat?
UsuńŁoł, łoł, łoł, łoł i jeszcze raz: łoł. Masz trzynaście lat? Wiesz,że kiedy się czyta, wcale tego nie widać? Piszesz bardzo dojrzale, to mi się podoba ;)
UsuńOptycznie nie mam nic do zarzucenia - wszystko jest dopracowane i współgra z resztą, literówka w nagłówku jest niewidoczna dla mniej uważnego obserwatora.
OdpowiedzUsuń"Ginął owady" - tutaj błąd po prostu boli.
Literówka na literówce, brakuje ogonków, znaków interpunkcyjnych, czasem liter, styl jest wymuskany i przyciężki. Równoważniki zdań w połowie akapitu to jeden z gorszych pomysłów, nieumiejętnie stosowane tylko drażnią czytelnika, zamiast budować nastrój, do którego dążysz. Ogólnie nie jest źle, ale dużo pracy przed Tobą. :-)
Kochana!
OdpowiedzUsuńWielbię ciebie i kocham!
Jesteś wspaniała! Twoje rozdziały są wspaniałe i piękne!
Przede wszystkim dziękuję ci za dedykację *o*
Jestem mile zaskoczona!
Kocham Alinę i resztę bohaterów, ale najbardziej Alinę!
Przepraszam, że tak krótka, ale...
Wiatr *o*
Super :D
OdpowiedzUsuńhttp://oczy-serca.blogspot.com/
Wchodzę i.. moja ukochana piosenka I see fire <3
OdpowiedzUsuńogólnie, to zadziwia mnie fakt, że będąc tak młoda tak świetnie piszesz :)
http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/
ooo Ed Sheeran uwielbiam 'I see fire" :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest na prawdę świetny, bo cudownie piszesz ;3
unnormall.blogspot.com
Witam, z tej strony Nearyh z betowania. Czarna Mamba dzisiaj zakończyła okres próbny, z czym wiąże się moja prośba. Prosiłabym o przesłanie opinii na temat współpracy z nią na adres fufikomanka@buziaczek.pl w przeciągu dziesięciu dni [04.04.14].
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dzięki za polecenie stronki, z pewnością wykorzystam.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie świetne, nic dodać nic ująć (jak widać bety naprawdę są dobre)
Twój styl pisania ma swój urok, którego nie potrafię opisać. Zachęca on do dalszego czytania.
Obiecuję, że jak będę miała czas to przeczytam od początku.
Pozdrowienia, weny życzę!
http://rusz-wilczym-tropem.blogspot.com/
Super!!!
OdpowiedzUsuńNajlepsze <3 <3
Super! Nie przestawaj pisać, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńBędę tu często zaglądać
http://ordinary-stable.blogspot.com/
Nie do końca lubię taki rodzaj opowiadań, ale fabułowo dobrze. Często robisz litrówki :D Ale trzymaj się ciepło i nie przestawaj pisać :)
OdpowiedzUsuńHey, zostałaś nominowana do LBA ! Więcej informacji na http://vampirestoown.blogspot.com/2014/04/libster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńWiesz, dlaczego cię kocham? Po pierwsze:ładnie skomentowałaś mi bloga i specjalnie dla ciebie robie głupie spacje xd Wchodzę sobie na stronkę, patrzę, no faktycznie też masz Eda na pierwszą piosenkę. Zaglądam sobie na playlistę i gapię się z otwartymi ustami. Skillet?! Linkin Park?! 3 Doors Down i to w dodatku z "Here Witout You"?! Myślę sobie "Nie możliwe, na serio słucha tego, co ja? " A potem dobiłaś mnie nagłówkiem. Serio, Aragorn?! Zgon.
OdpowiedzUsuńPo tym, jak zebrałam się z podłogi, postanowiłam przeczytać. Tak zrobiłam. Obserwuję. Lubię. A o rozdziale poinformuję, może ci się spodoba :)
Dla takich ludzi jak ty wciąż używam internetów xd
Pozdrawiam z http://my-different-fanfiction.blogspot.com/ xxx
Dziękuję za miły komentarz! I za spacje xD.
UsuńHeh, powiedz mi jeszcze, że słuchasz muzyki celtyckiej, masz rude włosy i szaro-niebieskie, a czasami szaro-zielone oczy, a uznam Cię za bliźniaczkę ;P.
To, że świat, o którym piszę, utknął w czasach średniowiecza utrudniało sprawę, a że potrzebowałam mężczyzny na koniu... Aragorn, przyznam szczerze, że kiedy zamawiałam nagłówek był pierwszą osobą, o której pomyślałam :)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz
Pozdrawiam
Idril :)
Fabuła nie do końca mi odpowiada, ale muszę Ci przyznać że Twój styl pisania przypadł mi strasznie do gustu.
OdpowiedzUsuńSądzę że jeśli nieźle się przyłożysz do pisania to może w przyszłości uda Ci się wydać ksiązkę ;>
Po pierwsze... 13?... No szok... Ja w tym wieku dopiero brałam się za dłuższe, pozaszkolne opowiadanka :) Ale szacunek wielki. jestem wierną fanką! Co do tego rozdziału (który tym razem skomentuję...) jak zawsze nic dodać nic ująć. Masz bardzo lekki i cudownie opisowy styl, przyjemnie się czyta takie prace. Fabuła ciekawa, bardzo wciąga. No w sumie... ograniczę się do tego co napisałam, gdyż z moją dokładnością zacznę szukać wszyściutkich błędów, a zapewne nie będzie chciało się tego Ci czytać (lub ja nie będę miała nic do roboty... oj...). weny weny i weny życzę i na nn czekam niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz 13 lat? Masz ogromny talent, nie zmarnuj go :) trzymam kciuki, żeby kiedyś powstała z tego książka.. a co do tego, że się sprzeda - nie mam wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie - http://zwyklaosoba.blog.pl/
lub na blogspocie - http://zwyklaosoba.blogspot.com
Usuń